Dużo czasu minęło od chwili, w której pierwszy raz pojechałam na konwent. Byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądało od środka. Chapter 7 Cyberhood odbył się w Gdańsku na początku czerwca. Ja i mój przyjaciel Natsu dośc długo męczyliśmy się ze znalezieniem szkoły w dzielnicy Wrzeszcza. Byliśmy prawie na miejscu i na szukanie ulicy straciliśmy około dwóch godzin konwentu. Na szczęście cudowna, niezastąpiona Miyoko-chan do której zadzwoniłam wbrew przeciwskazaniom Natsu, zaprowadziła nas tam. To co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenie. Tłumy otaku, wszędzie, peruki, stroje..wszystko było jak ze snu.
Coś nowego...odmiennego. Wtedy dowiedziałam się,
jak wiele traciłam przez siedzenie w domu...
Przy wejściu była duża sala. Właśnie tak znajdowały się wszystkie stoiska z maskotkami, przypinkami i różnymi dodatkami. Moim zdaniem- ekstra. Wszystko w jednej dużej hali, bez tłoku każdy mógł spokojnie obejrzec to, co go interesowało. Obok były dwa rozgałęzienia szkoły- jedno prowadzące na próbe cosplayu, drugie do fotorooma,koreanroomu i reszty. Szczerze? Bardzo dobrze odnalazłam się w fotoroomie. W moim żywiole pozowałam w cosplayu Misy Amane z koleżanką i przyjacielem- Natsu. Oboje byli L'ami z Death Note. Bardzo miło wspominam ten konwent, był pierwszym i najlepszym jak do tej pory!
Byłam w prywatnym sleepie, ale ludzie mnie bardzo zadziwili. Mogłam rzucic pieniądze,telefon i wszystko dla mnie ważne gdzie popadnie,i nic mi nie zginęło! Wszyscy pilnowali się na wzajem..hm...złe słowo. Nie pilnowali,raczej ufali sobie. Gdańsk to miasto najwspanialszych otaku na całym świecie, przy nich można czuc się na prawdę bezpiecznym.
Wieczorem poszłam do konsolówki sama gdyż Natsu już spał a reszta poszła na jakąś wiedzówkę, która za bardzo mi nie podpasowała tematyką. Z ciekawości zajrzałam do sali gier zręcznościowych. Usiadłam obok przyglądając się wszystkim którzy grali. Zobaczyłam moją koleżankę- Wafla, ona także zaczęła grac i próbowała mnie do tego namówic. Jednak wolałam posiedziec gdyż nie znałam zasad. Wtedy jakiś chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął do góry. Nie przedstawiając się ani nie pytając o imię powiedział:
- Masz zamiar cały dzień tu siedziec? Chodz wytłumacze ci,nauczysz się, ja godzinę temu sam nie umiałem"
Spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem i uśmiechnął się szczerze. Dzięki niemu spędziłam świetną godzinę w sali gier. Szkoda, że nie pamiętam...jak miał na imię.
Potem Natsu raczył się obudzic i pokonywałam go w Tekena jakieś 3 razy z rzędu. Rano- już trzeźwy po 8 godzinach snu(jak można na konwencie?!) pokonał mnie bez problemu.
Teraz opiszę wszystkie zalety Chaptera, których nie mogłam się spodziewac np na Hellconie 2 w Warszawie organizowanego przez ten szajs Animatsuri.
Miohi,po prostu was uwielbiam! Konwent był kawałem dobrej roboty!:
-Świetny fotoroom z dwoma komputerami i genialnym wyposażeniem
-Nie widziałam jeszcze nigdy tak genialnej konsolówki, ile było tych telewizorów plazmowych,...30? Każdy mógł grac ile chciał, na Hellconie za to, małe telewizory, przepychanie się,brak dostępu do czegokolwiek...
-Cudowny cosplay
-Wielka sala gimnastyczna,brak tłoku ,wszystko można było pięknie zobaczyc
-I najważniejsze..genialni ludzie, otoczenie warte uwagi, przyjaciele którzy zostają na zawsze
Podsumowując,
Animatsuri-ssie
Miohi,robi najlepsze konwenty na świecie, szkoda tylko, że w trójmieście zawitali tylko raz
Nigdy w życiu nie zapomnę cosplayu na Chapterze. Pierwszy raz widzialam coś takiego na żywo. Wtedy zrozumiałam jedno. Ja także chcę robic coś takiego. Dlatego dzisiaj, jestem już cosplayerem. Jeśli bym na Chapter nie pojechała,nic takiego by się nie wydarzyło, nadal biernie oglądałabym anime w domu. Jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.
Pomogliście mi uwieżyc we własne możliwości i z każdym dniem czuję, że jestem w stanie stworzyc coś odmiennego.
Arigato gozaymasu...
LadyReyline